08 maja 2011

Anyżowe rogaliki

Oto jestem w trakcie tłumaczenia kolejnej części sagi "Trzy siostry" i nie piszę tego bynajmniej, by zareklamować to... hm... dzieło, ale by uzasadnić powstanie poniższego wierszyka. Otóż gdyby ktoś zapytał mnie o czym jest ta książka, musiałabym odpowiedzieć, że po prostu o życiu. Wprawdzie często traktuje o śmierci, co jest jak najbardziej zrozumiałe, bo jedynie ciągła świadomość i pamięć o naszej przemijalności daje nam możliwość pełnego cieszenia się tym czasem, który dany nam został tutaj. W 10 rozdziale 30 części sagi jedna z bohaterek skarży się, że brakuje jej rogalików anyżowych, pieczonych przez jej ojca, zanim zginął pod zwałami ziemi podczas wielkiego osunięcia się tejże. Wydarzenie to z resztą pociągnęło za sobą śmierć kilku co bardziej prominentnych postaci. A ponieważ ta akurat tragedia (każda część ma swoją własną tragedię - ot jak w życiu: raz pod wozem, raz pod wozem...) jest jednym z głównych wątków utworu, wiele dialogów dotyczy tej katastrofy. Każdy ma wspomnienie takich "rogalików", które zniknęły bezpowrotnie z bliskimi w chwili ich śmierci. Zatem dedykuję ten wierszyk pamięci wszystkich wspaniałych ludzi, których dane mi było poznać, a którzy już nie dzielą wspólnej przestrzeni z nami.

Drożdżówka babci
z kruszonką i rodzynkami
pachnąca masłem.
Uśmiech dziadka
jednego i drugiego
ich ciepłe głosy
i wysokie czoła
i duże, spracowane dłonie.
Głupie żarty brata
jak mówił,
że jestem małpą
i porozumienie,
nie do osiągnięcia z nikim innym
i jego zaraźliwy śmiech,
i bezgraniczna miłość...
Przemijanie
niepostrzeżenie
zanikanie -
coś po nas zostanie
komuś będzie czegoś
brakowało,
aż sam przeminie
i nawet wspomnienia
rozsypią się w niematerialny
proch...

Autor: Aga

1 komentarz:

  1. Smutne, acz prawdziwe, namacalne i nieuniknione. Dobrze jednak, że wspomnienie jest pozytywne i ciepłe. Aż chciałoby się poczuć zapach takich rogalików, czytając Twój wiersz...

    OdpowiedzUsuń