03 sierpnia 2010

Dziadek. Utwór w czterech częściach napisany w kooperacji między Agą i Andrzejem

Część I

Idzie dziadek ścieżką w lesie
i coś tam na plecach niesie.
Czy to pocisk jest niesprawny,
czy też balon przezabawny?
Nie, to jest aparatura,
z plecaka wystaje rura.
Dziadek ją we mchu zagrzebie,
oglądnąwszy się za siebie.

Część II

Już zagrzebał rurę dziadek,
teraz spieszy na obiadek,
zje kotleta i ziemniaki,
potem pójdzie karmić ptaki.
Siądzie sobie na zydelku
i pomyśli o wróbelku.
Lecz pamięta wciąż o rurze
i całej aparaturze,
co ją ukrył pod mchem w lesie,
takoż wieść przynajmniej niesie.

Część III

Siedzi dziadek przy obiedzie,
smutny strasznie, bo jest w biedzie,
babcia zupę przesoliła,
a dziadkowi myśl niemiła
się wydała akuratnie,
by jeść zupę z solą na dnie.
Patrzy zatem w nią markotny,
wstrzymał odruch swój wymiotny,
by nie zrzygać się do zupy,
choć ta zupa jest do dupy.

Część IV

Oto jest historia dziadka,
co ma głowę jak sałatka,
włosy ma z papryki,
oczy ma z oliwek,
siedzi sobie w kuchni
i pije podpiwek.
Lubi palić fajkę,
wspomina Jamajkę,
gdzie w młodości czasach
widział babkę na obcasach,
gdy tańczyła sambę marnie,
tam gdzie świeciły latarnie.

1 komentarz:

  1. Fascynujący jest tutaj wątek zakopanej w lesie rury i aparatury. Aurę tajemniczości potęguje dodatkowo fakt, że dziadek zakopując rurę oglądał się za siebie. Możemy zatem przypuszczać, że wyraźnie się czegoś bał, coś chciał zataić. Autorzy utworu wątek ten jednak ucinają i pozostawiają czytelnika bez odpowiedzi. To sprawia, że dziadek, pomimo tego, iż wiedzie zupełnie normalne i nudne wręcz życie, staje się postacią dramatyczną, na której ciąży jakaś tajemnica, być może prowadzi on nawet "drugie życie", dalece odmienne od tego, w którym zjada przesoloną zupę i wspomina czasy młodości spędzone na Jamajce.

    OdpowiedzUsuń